środa, 2 września 2009

Polowanie za miastem

W końcu po wielokrotnych próbach umówienia się na wypad obserwacyjny z kolegą z pracy - Przemkiem (który notabene też prowadzi astro-bloga), udaliśmy się do niewielkiej miejscowości Przybrodzin, gdzie Przemek ma domek. Tuba mojej Synty wylądowała na tylnym siedzeniu i została przypięta grzecznie pasami, a podstawka poszła do bagażnika. Po około 20-30 minutach jazdy dotarliśmy na miejsce. Spojrzenie na zegarek pokazało godzinę 21:30. Wypakowaliśmy sprzęt z samochodu, wnieśliśmy na balkonik i rozstawiliśmy, żeby zwierciadło osiągnęło temperaturę otoczenia. Kiedy obok mojej Synty stanął jej mniejszy brat - SK1309EQ2, poszliśmy zrobić kawę :)

Garść suchych faktów:
Data: 2009-08-01
Położenie: 52° 26' 2" N 17° 56' 21" E
Temperatura: ~22-23°C z początku, później ochłodziło się do 18-20°C
Atmosfera: Chmur brak - idealnie czyste niebo. Księżyc >90% oświetlenia tarczy, strasznie zaświetlał 60-75% nieba. Seeing przez to nienajlepszy.

Obserwacje rozpoczęliśmy od spojrzenia na niebo bez przyrządów optycznych. Był to pierwszy dzień (a w zasadzie noc) od dłuższego czasu, gdzie chmury stwierdziły, że znikną odsłaniając nieboskłon upstrzony gwiazdami i innymi ciekawostkami. Zgodnie jednak z zasadą "jak nie sr*czka to przemarsz wojsk", obserwacje musiały zostać ograniczone przez światło odbite od naszego jedynego naturalnego satelity. W ten sposób 3/4 nieba straciło swoją "czerń" (o ile można mówić o czerni nieba latem;)).


Jowisz w pełnej krasie

W zaświetlonej części nieba wybijał się z tła król królów - Jowisz. I to właśnie on przyciągnął naszą uwagę na tyle, że skierowaliśmy ku niemu rury.
W szukaczu od razu zauważyłem jego księżyce, kiedy natomiast zerknąłem w okular (szerokokątny 17mm) moim oczom ukazało się oblicze króla. Żądny wrażeń dorzuciłem w wyciąg Barlowa. Tarcza zaprezentowała się już naprawdę ciekawie, obraz jednakże delikatnie falował (eh, konwekcja...). Zdarzały się jednak momenty, gdy falowanie ustawało na tyle, że było widać postrzępione (!) ciemne (noo, pomarańczowe) pasy chmur w okolicach zwrotnikowych, jak również delikatnie ciemniejsze obszary nad biegunami. Obrazem tym można się było zachwycać dłuugo :) Niestety, Plamy nie uraczyliśmy.
Przemek wrzucił jeszcze w wyciąg mojej Synty swój NLV 6mm, ale seeing był zbyt kiepski, i w efekcie obraz uzyskany był nawet gorszy niż w kombinacji Barlow+17mm - takie jest moje subiektywne odczucie - Przemek uraczył chyba spokojniejszy obraz w lantanie patrząc w 8-calówkę.




W międzyczasie Przemek chwycił swoją lidletkę :) i rozpoczął przeszukiwanie nieba nad brzozami w poszukiwaniu Wielkiej Galaktyki Andromedy. Po chwili usłyszałem "chyba znalazłem" i otrzymałem lornetkę, by potwierdzić położenie - istotnie, zaraz nad czubkami drzew dało się zaobserwować mgiełkę. Stwierdziłem, iż czas skończyć obserwacje Jowisza i przestawiłem teleskop o ponad -90° w azymucie. Podniosłem tubę wyżej i w szukaczu po chwili miałem delikatną mgłę. Rzut oka w okular (17mm) potwierdził przypuszczenia - oto M31. Następnie dodałem Barlowa, niestety nie wydobył więcej szczegółów - M110 i M32 nie udało się zobaczyć. Może przy lepszych warunkach (bezksiężycowych) zobaczę coś więcej...



Następnym celem wieczora, stał się M57, słynny Pierścień bądź Obwarzanek (jak zwał tak zwał). Tym razem honory pełnił Przemek, który namierzył emkę najpierw lornetką, a później ustawił 8-calówkę. Spojrzenie w szukacz ukazało fragment czegoś takiego:



Jasne gwiazdy na tym zdjęciu to po lewej na dole β i po prawej u góry γ Lyr. Pomiędzy nimi, trochę na prawo od środka jest owa M57. Jest ona na tyle charakterystyczna, że przy dobrze wyostrzonym obrazie, gwiazdy wyglądają jak szpilki, a obwarzanek - jest zamgloną "gwiazdką", trochę większą od pozostałych w średnicy.
W wyciągu barlow+17mm daje trochę lepszy pogląd na Pierścień:


W rzeczywistości nie udało się nam zauważyć szpileczki pośrodku, ale ładnie kontrastował ze sobą ciemny środek i jasny pierścień. Próba umieszczenia NLV 6mm w wyciągu nie powiodło się tak do końca - o ile umieszczenie okularu było proste, to późniejsze odnalezienie precla już nie ;) Nie przekonaliśmy się już zatem ile więcej można zobaczyć - chociaż podejrzewam, że seeing na dużo by nie pozwolił...

Tak natomiast M57 prezentuje sie w teleskopie Hubble:



Niestety, taki obraz jest nieosiągalny dla teleskopów amatorskich - a szkoda :(

O M57 więcej informacji podała Kruszyzna tutaj.

Próbowaliśmy również ustrzelić chichoty (w Perseuszu), M101 i M51 (w Wielkiej Niedźwiedzicy), ale nie udało się nam ich znaleźć - było stanowczo za jasno... Co nie znaczy, że przestaniemy ich szukać :)

Minęła północ. Ponieważ następnego dnia musieliśmy iść rano do pracy, stwierdziliśmy, że wypadało by się zbierać, by rano nie przysypiać przed komputerem ;) Ostatni rzut oka na Łysego w obszarze terminatora, z kilkoma okularami w wyciągu dają: kilka kraterów, ciekawe cienie na powierzchni i zdecydowany ból oka :)

Generalnie jestem zadowolony z wypadu, gdyż dawno nie obserwowałem nieba i oderwałem się trochę od miejskich świateł. Jeśli chodzi o powtórkę - to jestem za :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz